I pokarało mnie totalnie....kiedyś druknęłam sobie 'koty na dachu", oczywiście podglądnięte gdzieś, kiedyś - zresztą, jak zwykle nie pamiętam i jak otrzymałam mini sztalugi to zaraz, już, natychmiast musiałam coś wyszyć. Przypomniałam sobie o tych kocurach, a co tam będę liczyć czy mi łatki starczy...jasne, że starczy to gołym okiem widać..... i wyszło jak wyszło, pinkeep skopany dokładnie i pokazuję GO ku przestrodze, że takich się nie robi! Ale kocury, tak mi przypadły do gustu (może dlatego, że ja lubię koty, a moja T! - nie) postanowiłam, że i tak je wyszyję, tylko kupię kanwę......
Ojejciu a ten ogon w paski, jak u skunksa, nie ma proporcji, tła i w ogóle............b ł a g a m lepiej nie komentujcie!!!!!!!
I nareszcie ozdobiłam stary, jeden z pierwszych igielników...musiałam go jakoś ozdobić.... dość fajnie w realu wygląda!
Bardzo artystyczne koty. Czy zawsze wszystk ma być takie jak w schemacie?
OdpowiedzUsuńA igielnik cudowny. Sama wreszcie muszę też sobie igielnik wyszyć, bo jak na razie to "szewc bez butów chodzi".
Pozdrawiam.
No to ja ci powiem dlaczego ten kot ma taki ogon.Była burza a koty na dachu siedzą przy antenie,no i piorun walną w antenę i ktkowi ogon postrzępiło hihihih.A igielniki zmodyfikowałaś ślicznie
OdpowiedzUsuńkota nie komentuję, a szkoda........
OdpowiedzUsuńpodusia cudnie wystrojona :)))