niedziela, 25 września 2011

Świeto kiełbasy lisieckiej.......

Czegoś takiego jeszcze nie było hihihi Mój M! nie zrażony, że nic nie pojadł na Święcie Kołocza w Żorach wynalazł Święto Kiełbasy..... niedaleko, jakieś 50 km od nas w kierunku Krakowa. Nad zalewem w Kryspinowie Konsorcjum jakieś tam... zorganizowało takowe święto, podłączyła się jakaś kandydatka do sejmu, ale nie polityce tu będę pisać tylko o święcie. Zalew niby nie daleko, ale byliśmy pierwszy raz, latem jesteśmy przerażeni tłumami i sygnałami z radia, więc zawsze rezygnowaliśmy z wyjazdu nad zalew. Dziś dałam się namówić i ....parę fotek z samego zalewu, pełno atrakcji dla dorosłych i dla dzieci, no i dla młodzieży...dziś dodatkowo święto tejże kiełbasy. Mój M! pojadł kiełbasy (porcje do degustacji) i mimo, że ten producent i ta kiełbasa jest u nas do kupienia, to ta była o niebo lepsza!!!!!! Posmakowaliśmy chleba ze smalcem ( własna robota  najróżniejszych kół gospodyń, czy stowarzyszeń ) ogórki kiszone, rogaliki z marmoladą, babki najróżniejsze i dżemo-netellę! Tak - tak dżem z kakaem i czekoladą - palce lizać!Wiadomo, że koła gospodyń od jakiegoś czasu są solą w oku władz (gmin), nie są dotowane, więc za poczęstunek trzeba wrzucić jakiś datek. Ja chętnie daję, bo rarytasów pokosztuję, a Panie są zadowolone, bo wiadomo wpadnie im parę złotych, za produkty i czas poświęcony. Jak się częstuję i dopytuję co i jak to też mam lepszy komfort psychiczny. Oooooo!!!! mój M! mówi mi za plecami, nie pisz, że tak jeździmy po tych świętach, bo pomyślą, że my wiecznie głodni hihihihi A co tam, piszę bo wiadomo, że nie zjadłam czort ile, bo po pierwsze byłam po obiedzie, a po drugie - odchudzam się, a po trzecie, jak rok temu przestałam używać cukru, to mi ciężko jest zjeść coś "mocno" słodkiego. Więc tylko dzióbię jak ptaszek. Poza tym nawiązuję kontakty, by móc w przyszłym roku postawić na takiej (takich ) imprezach stoisko z rękodziełem (jakoś trzeba zarobić na materiał).A i jeszcze kupilismy sobie na posmakowanie pierogi, ale o tym dalej.....





















Pierogi sprzedawali , takie inne w cieście i smażone na głębokim tłuszczu, kupiliśmy : pierogi ruskie z ziemniakami i serem, pierogi z kapustą i grzybami, pierogi z mięsem, pierogi ze szpinakiem i pierogi z rydzami. Coś fantastycznego!!!!!!


I kupiłam ciasto drożdżowe z bakaliami (45 zł za kg)- (jest na którejś fotce takie długie ciasta). Pycha, zjedliśmy do kawy. Nie ma ani okruszka.
Było parę stoisk z robótkami , zrobiłam kilka zdjęć....




To tyle, dziękuję za cierpliwość w czytaniu i  oglądaniu tego posta ( mam kłopot by zrobić "opcję slajdową", po prostu nie pamiętam hasła do albumu, po drugie - po raz wtóry nie chce mnie zalogować. Ot i w tym cały ambaras! Dlatego tyle fotek i takie długie posty!

2 komentarze:

  1. Przez Ciebie zgłodniałam, a nie mam takich smakołyków i jest mi przykro :(
    Zobaczysz, że się kiedyś odegram ;)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. mmm ile smakowitości takie świeta to ja rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń